Wkrótce na rynku księgarskim nakładem Wydawnictwa Austeria ukaże się zbiór prozy poetyckiej Jakuba Ciećkiewicza pomalowanej artystycznymi zdjęciami Krakowa: „Koniec świata na mojej ulicy”, który serdecznie polecamy Waszej uwadze.
Jakub Ciećkiewicz: wielozawodowiec. Krakowski dziennikarz, fotograf, reporter, redaktor i taksówkarz. Poeta i astrolog. Podróżnik, znawca Afryki, członek Polskiego Towarzystwa Afrykanistycznego. Autor albumu „Światło Kraków” 2005 r.
To co Ciećkiewicz wydobył z zakamarków
rodzinnego domu i jak trafnie i przekornie przedstawił jego domowników jest
godne podziwu. Galeria sąsiadów, miejscowych dziwaków i wszelkich typów
"spod ciemnej gwiazdy" nie tylko tych z Olszy, to też majstersztyk
Jakuba. I niepowtarzalny klimat! Warto zanurzyć się w ten świat. Gorąco
polecam.
Józef Baran: „Największym walorem tej znakomitej prozo-poezji jest jej świeży, jędrny
język, oryginalna metaforyka, niezwykła ekspresyjność, a także swoista rytmika
i obrazowość. Humor miesza się z nostalgią, dramatyzm z komizmem…”
Dziennik Polski o książce: https://dziennikpolski24.pl/koniec.../ar/c15-15079387...
Radio Kraków o książce: http://www.radiokrakow.pl/audycje/kolo-kultury-literatura-i-sztuka-ksiazki/koniec-swiata-na-mojej-ulicy/?fbclid=IwAR0gnUVqqwlMO4lOtpxG6HoZ9M-XF8CQ_ryeHOyVMFHqNm2LI8PgOhGtBaA/
Jakub Ciećkiewicz
Widział
go Stanisław Wyspiański, kiedy stał na Plantach w blasku sodowych latarni, w
karuzeli tańczących obrazów; była późna jesień, padał lodowaty deszcz, który
wielkimi kroplami wpadał za kołnierze, niebo uginało się pod ciężarem gwiazd, a
złote komety przelatywały z cichym pomrukiem jak bombowce. Chyba go wtenczas
fotografowałem?
Czułem zmęczenie po nieprzespanej nocy. Myśli miały
strukturę mgły. Płynęły, układając się w mleczne frakcje jedna nad drugą.
Lekkie. Miękkie jak kawałki ciasta zwanego buchtą, które dawniej powszechnie
sprzedawano w cukierniach. W środku była marmolada.
Ukląkłem. Złożyłem się. Wiedziałem, że muszę objąć obiektywem
Bramę Floriańską i psa, dołożyć światła a potem... fotografować w
zielono-brązowiejących duotonach. Nacisnąłem. Trzask. Znalazłem się na
pograniczu czasu. Pomiędzy fakturą a podszewką. W pułapce. W miejscu, z którego
można nie powrócić.