niedziela, 21 czerwca 2020
Stan gry
https://polakpotrafi.pl/projekt/koniec_swiata
poniedziałek, 15 czerwca 2020
Zbiórka na książkę
wtorek, 2 czerwca 2020
Wielka Księga Fezu
Fragment książki: "Spacer po mieście szaleńców"
W powietrzu wisi złota poświata
poranka, długie słoje światła spadają na wąskie uliczki medyny i rozpływają się
wokół gęstym, miodowym blaskiem, gdy Pan Hassan otwiera sklep w średniowiecznym
funduku.
W przestronnym wnętrzu dawnego
zajazdu sprzedawcy jak żonglerzy podrzucają w
górę wiosenne zielenie, letnie czerwienie, zimowe żółcie i jesienne brązy.
Młody subiekt - Kamal parzy miętową herbatę, lejąc długie strugi światła do arabskich
czarek, dziewczęta, właściwie jeszcze dzieci - Maisa i Nada, siadają przy
krosnach, a Pan Hassan, uśmiechnięty, uradowany łaską dobrze zaczętego dnia –
łagodnym głosem wprowadza mnie w alchemię tkactwa.
Istnieje bowiem tajemnica wzorów –
wszystkie te węże, krzyże, romby, oczy – mają swoje magiczne znaczenia. Chronią
przed złym spojrzeniem, urokiem, zemstą, a nawet przed chciwością Samiry i
chorobą. Tajemnica zaklęta jest w tysiącletnich ściegach, które spajają gęste
od włókien wyroby z Fezu, jakże odmienne od płaskich berberskich kobierców Atlasu
- ubogich, rzadkich, rozpaczliwie wydymających się na wietrze.
- Ważna jest także tajemnica
przeznaczenia: jedne dywany kładziemy na podłogach, a inne wieszamy na
ścianach, jeszcze inne rozkładamy na sofach, innymi otulamy pannę młodą w
drodze do nowego domu, a innych używamy przykrywając trumny. Dywan towarzyszy
nam przez całe życie – jako symbol piękna i wyraz tęsknoty… - mówi z nostalgią w głosie Pan Hassan.
Co dała światu kultura arabska? Poezję
i dywany… No, może jeszcze - hodowlę koni wierzchowych… naukę. Matematykę, z
liczbami niewymiernymi, astronomię, medycynę, socjologię… Rzemiosło… Alhambrę…
Wszystko!
Funduk mieni się kolorami, zielona
herbata pachnie dobrze zaparzoną miętą, a właściciel, z wielką białą brodą, to
jeden z ostatnich ludzi, którzy wierzą w piękno.
Kilkunastometrowe dywany zwisają
dumnie z podniebnej galerii, setki innych stoją wstydliwie zwinięte w ciasnych
belach, jeszcze inne przyczaiły się w pryzmach czekając na atak subiektów. A w
galerii, u góry, zgromadzono dywany latające, które czasem wypływają
przez okna funduku. I wówczas niebo wypełnia się setkami proporców, które fruną
w miękkim szmaragdowym powietrzu, nabierając szczególnego księżycowego blasku... i znaczenia.