…już słabnie podcięty, purpura ścieka po fasadach okna mrużą
oczy drzwi głośno ziewają rynnami lecą gwiazdy milczące stygną zaraz zgasną białe
płowieją i znikają. W bezsennej pościeli w czarnej czapie nocy trwam
nieskutecznie. Jeden baran dwa barany trzy barany... Gipsowy świt zalewa usta powili rośnie tężeje piaskiem w oczach trzaska
zapałka gwiżdże czajnik ciepła struga moczu łomocą w drzwi promienie światła: imię
nazwisko pójdziecie z nami… czerstwy chleb dnia: beton szarości bez czułości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz