sobota, 9 maja 2020

Ostatni sprawiedliwy


Mistrz widział przed sobą kawałek czarnego parasola, brązową taflę wody, z której buchały gęste kłęby pary i zegar, zawieszony na ścianie kąpieliska termalnego. Padał deszcz. Było lodowato. Spod czarnego spłachetka nylonu spoglądał na skradających się kuracjuszy, ubranych w białe kokony tłuszczu, usiłujących jak co rano znaleźć plastikowe krzesła, na których pozostawią siatki z ubraniami i ręczniki, rozglądających się na boki, stąpających ostrożnie, przewracających się na ziemię, zbierających niezdarnie wielkie ciała. Przypominali stare, afrykańskie zwierzęta – otyłe nosorożce, wyliniałe lwy, pomarszczone słonie, orangutany, goryle, strusie... Ale jemu kojarzyli się z… oskarżonymi.
Ten starszy mężczyzna w białej bejsbolówce, to oszust (artykuł 286, od 6 miesięcy do 8 lat). Już siedział. Gdzie? W Strzelcach Opolskich, w Zakładzie Karnym nr. 1.  Uwiódł 26 kobiet. A tamten barczysty, z rozrośniętą klatką, to sadysta, znęca się nad żoną i dziećmi (artykuł 207, od trzech miesięcy do 7 lat pozbawienia wolności). Pani z nylonowym workiem na głowie to wdowa. Mąż, alkoholik, powiesił się w szafie pół roku temu. Poczuła wtedy wielką ulgę, a teraz leczy skołatane nerwy w termach. Co dalej? Będzie miała romans z sąsiadem, który łakomym okiem zerka na majątek…. Ale nie tym się miał zajmować. Napływające emocje go rozstrajały.
Wczorajszej nocy śledził oszalałe niebo – rozpędzone w bezładzie konstelacje gwiazd, krwiste komety, rozwibrowane, galaktyki, Wenus świeciła nieprawdopodobnym blaskiem, wybuchy na słońcu osiągnęły prędkość alfa, coś się święciło, coś wisiało w powietrzu, ale co? Nie wiedział. Czuł, że traci moc. Kosmos przemawiał obcym głosem. To było niebezpieczne i zagrażające. Coś się zdarzy. Wojna?
Przypomniał sobie młodzieńczą wizytę u słynnej wróżki Eulalii Winkowskiej, która podobno, za spełnioną wróżbę, dostała forda od księżnej Wittemberskiej. Kiedy wszedł do salonu piła wódkę. Spojrzała i rzuciła. – Przed chwilą widziałam Gomułkę w krwawej poświacie. Strzel se pan. Siadaj. Następnego dnia doszło do wypadków na Wybrzeżu…
To była przełomowa chwila. Wtedy po raz pierwszy zachwiał się w nim światopogląd materialistyczny. Pomyślał, że niektórzy mogą przewidywać bieg historii posługując się… intuicją? duchowością? Czyli czym? Wysoko zorganizowaną materią?
Spadł gęsty deszcz. Mistrz był zdenerwowany. Kątem oka zobaczył siedzącą na ławce parę manekinów w strojach krakowskich. Jeszcze wczoraj mężczyzna trzymał w dłoni flaszkę wina, ale w nocy ją ukradziono (art. 278 KK, od 3 miesięcy do 5 lat)  a kobieta, w rozczłapanych butach i w podniesionym przez wiatr fartuchu, wyglądała na zgwałconą (art. 197 KK dwa lata w zawiasach, ze względu na manekin).
– Wszystko możliwe – pomyślał, znał życie na wylot.
Był emerytowanym prokuratorem wojewódzkim,  nazywał się Zdzisław Knop. Karierę rozpoczął po wojnie, jako sędzia sądu wojskowego. Ten sąd… dziś nie chce o tym wspominać, skazywał bez udziału adwokata. Karę śmierci wydawano… często. Po kilku latach wstąpił do PZPR. Tępił spekulantów, niszczył wrogów ustroju socjalistycznego.
Kiedy już wszystkich wytępił wszczął śledztwo w sprawie słynnego astrologa. Adolf Schuman dokonał pospolitego przestępstwa, innej czynności seksualnej z 14 - letnią dziewczyną (art. 200 KK, od 2 do 12 lat). Jednak zapierał się, że go cynicznie wprowadziła w błąd, żeby później szantażować. Na dowód pokazał milicjantom mandalę, czarne kółko zadrukowane symbolami i oznaczone datą urodzenia, co miało dowodzić, że udawała pełnoletnią.
Zdzisław Knop znajdował dziwną przyjemność w rozmowach z Schumanem. Mistrz był tajemniczy i często zaskakiwał go trafnością sądów. Mówił rzeczy, które przypominały Eulalię Winkowską. Siedząc w celi wykonał horoskop opisujący szczegółowo całe życie prawnika. Były w nim także trupy, chowane po wojnie w leśnych dołach przez towarzyszy z Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego… Szybko wyszedł na wolność.
Wkrótce prokurator zaczął uchodzić za mistrza wiedzy gwiezdnej. Na jego odczyty przychodziły tłumy. Zwłaszcza od chwili, gdy dokonał cudu, który opisały media. Tego dnia swoje wystąpienie zaczął od stwierdzenia, że kiedy jechał na wykład, widział startujący samolot i odnotował godzinę – była 16.15. - Zobaczymy co się z nim dzieje teraz. Porwał kredę, zaczął kreślić linie. Spojrzał na zegarek, odwrócił się i powiedział – Proszę państwa samolot spadł 3 minuty temu w okolicach Zawoi… 
Im więcej Mistrz wiedział o astrologii, tym bardziej karlał jego światopogląd. Kiedy czytał akta policyjne rutynowo spoglądał na mandalę i podejmował decyzję w sprawie oskarżenia. Jeśli z horoskopu widać było, że oskarżony to swój chłop – pomagał. Jeśli miał cechy recydywisty - miażdżył.
Na emeryturze wkroczył w nowy etap – miał wizje i uważał, że wpływa na położenie świata. Nie zostało w nim nic z dawnego bojownika leninizmu. Zupełne bankructwo. – Może jestem jednym z 10 sprawiedliwych? – pytał dziennikarzy z uśmiechem. - Drugim jest Schuman. A kolejny mieszka podobno w Tunisie… Chętnie by uwierzyli, gdyby nie pamięć o przeszłości.  Ale czy zbrodnie komunistyczne mają wpływ na wizje kosmiczne?
Przestało padać. Mistrz zamknął oczy. Całym wysiłkiem woli znalazł się na skraju mocy, zaczerpnął światła, odzyskał pewność. Wiedział już, że zbliża się pandemia. Kiedy wychodził z zakładu przyrodoleczniczego, czuł w dłoniach moc, dokoła buchały kłęby pary, Saturn powoli piął się ku konstelacji Skorpiona. Postanowił, że uratuje świat! Napisał list do polityka:
„Szanowny Panie, jestem największym polskim astrologiem, który przewidział m.in. upadek samolotu w Zawoi (do sprawdzenia w relacjach prasowych). Wiem też dokładnie, kiedy i w jakich okolicznościach zakończy Pan urzędowanie oraz jak temu zapobiec – załącznik nr 1. Dziś zrozumiałem, na podstawie ruchu gwiazd, że do Europy zbliża się pandemia, która uderzy w nasz kraj 1 marca 2020 o godzinie 20.00. Proszę postawić w stan gotowości wszystkie służby. Zapewniam, że zostanie Pan bohaterem…”
Po kilku dniach pod dom astrologa podjechała limuzyna. Do drzwi zastukał facet w garniturze. – Zdzisław Knop? Pan napisał list…? Serce zabiło mu mocniej. Znowu odgrywał ulubioną rolę.  Wpływał na historię. Gdyby był młodszy, pomyślałby o karierze w sądzie najwyższym.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz