Na wąskiej, oblodzonej drodze, stał parujący baran. Dwie
strugi obłoków, buchające obficie z jego nozdrzy, mieszały się z poranną mgłą i
cały ten obraz, utrzymany w odcieniach bieli i szarości, był surrealistyczny.
Padał drobny, twardy, metaliczny śnieg. Nad miastem wisiało
gęste, brejowate niebo, które przypominało teraz ubitą w rondlu śmietanę,
posypaną mąką. Z boku wyrastały samotne, czarne drzewa, otulone parą. Wszystkie
te kadry były bardzo dobre. Modernistyczne. Z chandrą. Z zaśpiewem smutku. Do
wtóru myślałem o kimś, kto odjechał na bardzo długich nartach, pozostawiając za
sobą delikatne bruzdy, szybko zasypane przez padający śnieg. Wszyscy teraz
zjeżdżają i odjeżdżają – taki sezon!
Po co to robię? Fotografia jest częścią mnie i tego miasta.
Spotkaniem twarzą w twarz. Powrotem do imperium dzieciństwa. Zapisem emocji,
hołdem dla Hermanowicza…
Po co to robię? Żeby dłużej nie myśleć, zjechałem na butach
– szybki i skrętny jak sanki. Przed food truckierm „Rozbrykana owca” mały,
żółty piesek z czarnym noskiem merdał śmiesznie zakręconym ogonkiem. Wewnątrz,
w budzie, stały: „sprzedawczyni Magda” i „sprzedawczyni Helena”. Magda zbliżyła
wymalowane usta do tutki mikrofonu i powiedziała metalowym głosem: – Proszęę
odebraaać "Owcę na wypasie"! Była to kefta z mięsa jagnięcego, otoczona rumianymi falafelami, polana aromatycznym sosem pomidorowo-kolendrowym z ciecierzycą, do tego chrupiąca sałatka z sosami jogurtowymi: pikantnym i sezamowo-cytrynowym oraz pyszna grillowana pita. Nie po raz pierwszy wyznawcy Allaha zaatakowali Kraków.
Tymczasem baran, który okazał się Pegazem, zebrał się w sobie i próbował odfrunąć ale zamarzły mu skrzydła, więc stał tylko wyprężony demonstrując gotowość do najbardziej heroicznych wysiłków. A może tylko udawał, bo chciał mi pozować do zdjęcia?
Tymczasem baran, który okazał się Pegazem, zebrał się w sobie i próbował odfrunąć ale zamarzły mu skrzydła, więc stał tylko wyprężony demonstrując gotowość do najbardziej heroicznych wysiłków. A może tylko udawał, bo chciał mi pozować do zdjęcia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz