Z bieżącej twórczości
Pozostały zakurzone fotografie, na których wygląda
jak Greta Garbo, wachlarz, zjedzona przez mole sukienka, talerzyk meissen porcelain
manufactory, srebrny nożyk do jabłka, kossaki, fałaty, malczewskie, portret
męża artysta nieznany, metalowa zabawka
wieża Eiffla, pudła na kapelusze, zagracona szafa… Cenne rzeczy spakowane w
kartony, wyjechały do krewnych, aby osłodzić im ból rozstania. Mnie pozostały wspomnienia. Suche jak róże herbaciane.
Ciotka Greta była miłośniczką salonów, picia kawy wśród ciężkich kredensów. Na
fortepianie steinway postawiła portrecik pianistki bukojemskiej, przyjęła szymborską,
mrożka (zjadł pierogi ruskie, 12 sztuk z dokładką!), roleczek, otwinowskiego, macha,
pendereckiego, stańkę, barana, rusinka, niezliczonych profesorów, którzy
puszczali bąki po ciężkich obiadach pochrapując w ogrodowych leżakach, w miodowym
świetle popołudni, gdy z nieba na siwe głowy spadały płatki popiołu.
Na zakończenie wieczorów Greta – aktorka w teatrze form doskonałych
- dostawała brawa za historyjki z życia celebrytów, bo swojego życia nie miała.
Poetka ZS – zaprzecza: - Miała.
Romansowała z pisarzem M. Spotykali się w Domu Literatów, palili swoje listy…
Czy były w nich wyznania? Stawiam raczej na barok. Błyski
inteligencji, wzajemne uwodzenie erudycją, zimny seks. Choć kto wie? Może
twórczość kochanka otworzyła przed nią eden złotych jabłek?
Przeglądam drobiazgi pozostawione w szufladzie: pęk kluczy, fotografia
zdradzanego męża, pudełko perfumowanych zapałek przywiezione z podróży do
Paryża, satyryczne rysunki kochanka jak
żart albo uśmiech z Zaświatów.
Ciotka Greta była kobietą z tajemnicą, czego nie
podejrzewałem.
Życie opadło z niej jak suknia balowa. Osunęła się na podłogę comme il faut,
grzecznie cicho, z bladym uśmiechem w kącikach warg. Przypominała różę, z której
odpadł płatek.
Tak wyglądać po śmierci to prawdziwa sztuka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz