piątek, 20 marca 2020

Lustro (25)



Sekretne przejście.
Dalej…
na gwiezdne łąki
spada tęczowy deszcz marzeń
wiatr toczy strzałki dmuchawców
rośliny upajają eliksirem zapachów
a króliki przybierają nadnaturalną postać.
Trzecie oko, oprawione w złote ramy próżności
które odbija blask szczęścia, śmiech, radość, głupie miny…
zapisuje pierwsze randki, drugie randki, trzecie randki, przygotowania do ślubu, chrzcin, komunii, matury…
obiecuje młodość
na zawsze.
II
Stoję nagi przed lustrem –
zdradzony Faust –
naprzeciw mężczyzny
który nie jest mną.
Nie ma bujnych loków
spadających puklami na ramiona
ani czerwonych ust
ani sylwetki młodego lamparta
ani błyszczącego spojrzenia daniela.
Ten łysy, brzydki facet
z podwójnym podbródkiem
obwisłym brzuchem i skurczonym członkiem
trzęsie się z zimna i strachu
bo nie wie kim jest.
Patrzy bezradnie na pomarszczoną skórę ciała
oprószoną bielą siwizny
i myśli, że nie ocali go żaden Mefisto.
Doktor czas delikatnie rozbiera z godności i rozumu
czule zakłada pampersa aparat słuchowy
sadza przed telewizorem wspomnień
zaczyna przemawiać jak do dziecka
a rozpadający się mózg, wyświetla niezrozumiałe obrazy.
III
Zapada zmierzch
ramy lustra stają się srebrne
opadają kotary zapomnienia
rzeczy wokoło mruczą jak koty.
Oglądam obrazy Otto Dixa:
splątane ciała koni i żołnierzy
upojone gazem
żółć, czerwień, jeziora krwi i limfy, flaki…
w jednym z okopów, pod stosem trupów, walczy o życie dziadek
w brązach i zieleniach
śmierć jest młoda i łatwa
jak nocny seks w przygodnej oberży.
Oglądam akty starców…
obwisłe, zdeformowane ciała kobiet i mężczyzn
bezwstydnie przytulone w odruchu rozpaczy….
Ostatnie iskierki pożądania, w fioletach i czerniach.
Ani tak, ani tak…
IV
Jest świt. Za oknem pada śnieg. Do drzwi dzwoni naprawiacz antyków, z torbą pełną chemikaliów…
V
Kiedy ostatni raz stanę przed lustrem
z głębi sceny wychyli się uszminkowany clown
o czerwonych ustach
w meloniku i czarno-białym kostiumie
zawiruje arena,
seksowne woltyżerki staną na głowach
a generał Śmierć wykona popisowe salto-mortale.
Znów będę dzieckiem z żółtym lodem pingwin na patyku
i pomyślę, że wszystko dopiero się zaczęło…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz