niedziela, 22 marca 2020

Spacer po mieście szaleńców (1)


Fragment powieści


...W młodości przeżyłem wiele niemieckich historii. Po ogórkach przyszedł czas na kompoty z wiśni, winogrona, jabłka, a kiedy skończył się sezon, wynająłem w Kassel mieszkanie. Wcześniej zajmował je terrorysta z grupy Baader Meinchof drugiej generacji. Uciekał po dachach przed policją - prosto w słońce. Dostał serię zatrzymał się, wygiął, a potem zleciał z czwartego piętra na krawężnik. – Teraz nikt nie chce tu zamieszkać – wyjaśnił  mi administrator, choć czynsz wynosi tylko 120 marek.

W pokoiku na poddaszu leżał materac z pościelą. Pachniał brudem i spermą. W skrytce w łazience  znalazłem parabellum 9 mm i list do dziewczyny.  "Meine geliebte Greto, meine Zeit kommt, ich habe solche Angst, dass ich dich nicht mehr sehen werde…"
Lodówkę, kuchnię, telewizor, pralkę przydźwigałem z „wystawki” na ulicy. Wysprzątałem mieszkanie. Miałem fajne życie. Ale roboty wciąż nie było. Po tygodniu został tylko worek ziemniaków, margaryna rama, używany samochód, pistolet i list terrorysty do dziewczyny.
Przypadkowo spotkany Polak zaproponował – W sadzawce, w parku, pływają karpie. Złówmy je plastykową torbą. Pomyślałem, że mógłbym rybę po prostu zastrzelić lecz po namyśle odmówiłem. Sprzedałem auto i łyknąłem trochę gotówki, która pozwoliła przetrwać. Facet był chyba bardziej głodny. Złapali go. Poszedł siedzieć za znęcanie się nad zwierzętami... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz